Największym moim motywatorem jest moja mama. W tak ekspresowym tempie nie powstałby ten post i jego główny bohater. Wczoraj rano dała mi do zrozumienia, że już czas uszyć poszewki na jaśki, które miały być prezentem dla mojej siostry. Poduszki moja mama zrobiła własnoręcznie z pierza gęsiego. Więc mi tylko pozostało uszycie poszewek. Tkanina to bardzo przyjemny w dotyku flausz. Trochę trudno się go szyło ponieważ ciągle mi coś uciekało, rozjeżdżało ale efekt końcowy jest wart tego trudu. Duży problem miałam też z wszyciem zamku, co jak co ale to mi najdłużej zeszło. Reszta to już przyjemność.
Ja uważam, że poszewka jest ciut za duża, ale moja mama mówi że tak jest lepiej, więc musi tak pozostać.
Teraz jeszcze został mi ten drugi materiał. Mam nadzieje, ze uda mi się go wykorzystać w najbliższym czasie.
Pozdrawiam serdecznie,
Natalia
ale ładne różowiutkie!!!!! :)
OdpowiedzUsuńTen róż jest zabujczo piękny.
UsuńSuper, że są jednokolorowe, no i przytulić się do flauszu to sama przyjemność :-)
OdpowiedzUsuńOj tam mięciutki, milutki w dotyku. Mam nadzieje, że taki będzie jak najdłużej.
UsuńWidzę ,że u Ciebie robota się aż pali :) super jak z flauszu to na pewno super przyjemne do przytulania ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj z tą pracą to tak nie za różowo jest. Jak robię to dużo i wszystko naraz wtedy kiedy mam duże chęci i korzystam z tego do oporu bo potem albo czasu mogę nie mieć albo zawsze coś innego wyskoczy.
UsuńNa sam widok człowiek, by się przytulił:D
OdpowiedzUsuń:) jeszcze planuje zrobić z tego materiału taki koc na łóżko. Wtedy to będzie możliwość przytulania.
Usuń