Obserwatorzy

czwartek, 19 kwietnia 2012

Co tam uszyłam sobie....

Chciałam przypomnieć Wam o niespodziance dla Was. Kto jeszcze nie skorzystał niech klika w link http://prostolinijnosc.blogspot.com/2012/04/niespodzianka-dla-czytelnikow.html



W planach miałam dzisiaj wiele do zrobienia. Choćby dokończyć to co Wam chce dzisiaj pokazać. Ale niestety nie mam już dzisiaj sił. Co dziwne wykończyły mnie najbardziej zakupy na które wybrałam się z mamą. Muszę się Wam przyznać że ja nie bardzo lubię chodzić po sklepach itp. Uległam namowom mamy i obie dostałyśmy nauczkę. W mieście tłum ludzi niewyobrażalny. Nie dziwi mnie to ponieważ zrobiło się cieplej, deszcz nie pada więc ludzie powychodzili z domów i zapragnęli zakupów. Pomijając fakt, że nic fajnego nie było. A jeśli już było to drogie przeokropnie. I po trzech godzinach zakupów miałam tylko dwa lakiery do paznokci plus odżywka i balsam do ciała. To na tym koniec. Oczywiście zakupów spożywczych nie liczę. W empiku pokusiłam się o 4 arkusze filcu - ponieważ była nowa dostawa i jak dotąd przywieźli jakieś inne kolory niż zwykle. W drodze powrotnej jednak zepsuł nam się samochód. Wrrr......2 km od domu. Więc my biedne siedzimy w samochodzie i próbujemy się dowiedzieć co się stało. Nie udało nam się jednak ponieważ po tym co wyniosłam z kursu na prawo jazdy de facto nie wiele się przydało. Tata i brat przez telefon nie za bardzo pomogli. Wszyscy znajomi w pracy. Dopiero przypadkowy chłopak nam pomógł. Niedaleko był warsztat samochodowy i zostawiłyśmy tam samochód. Co się później okazało jak tata tam pojechał, że z samochodem wszystko w porządku. Samochód odpalił po godzinie - od momentu jak zdecydowałyśmy się iść na nogach do domu. Cóż za złośliwość rzeczy martwych. Po dzisiejszej eskapadzie znienawidziłam zakupy już do końca!!!! Teraz zakupy tylko on-line. 

Oh.....rozpisałam się trochę :)

Dobrze. W takim wypadku pokażę Wam co udało mi się zrobić ostatnio. Koleżanka zamówiła u mnie trzy tildowe króliki. Powstały w ekspresowym tempie. Wycinanie, szycie to bajka. Gorzej z wypychaniem - jakoś tego nie lubię. A i jeszcze szycie ubranek dla nich okazało się dla mnie największą przyjemnością. Najpierw sobie wykrój zrobiłam a potem wycinałam i szyłam. Takie małe fajne ubranka. Jeszcze muszę poprawki zrobić i w poniedziałek wysyłam króliki w świat. Teraz pokaże Wam zdjęcia. Ale jeszcze są nie dokończone. Jak skończę to również pokażę Wam efekt końcowy.

To zdjęcie już Wam chyba pokazywałam. 

Tutaj cała trójka w oczekiwaniu na oczka, pyszczki i ubranka.

Również trójka. Już prawie ubrana. Ah te różowe leginsy ;)

Modnie ubrana. W końcu w tym sezonie królują pastele.

Farmer - bo w ogrodniczkach będzie chodził.

Ona już nie jest goła. Uszyłam jej czarną bluzeczkę, ale wymaga kilku poprawek.


A tu macie gratis. Różowe leginsy - podczas szycia lekko się zabrudziły i musiałam je wyprać:
Tutaj podczas procesu suszenia :)

Kochane to tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam Was serdecznie.

Życzę miłego weekendu. Odezwę się dopiero w poniedziałek.

Papa
N.

12 komentarzy:

  1. króliczek w różowych leginsach jest najlepszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja w swojej mieścince mam trzy apteki i w żadnej z nich nie spotkałam MegaKrzemu. wiem, że na pewno można je kupić w Aptekach Dbam o Zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suszące się legginsy mnie rozczuliły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah mnie też. I co spojrzę na królika w leginsach to tak słodko się uśmiecham.

      Usuń
  4. hihihi leginsy mnie powaliły, szczerze mówiąc nie lubię Tildy i całego tego kramu ich, ale w tych leginsach to super super super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez te króliki to uczę się poprawnie szyć. Bo zrobienie ubranek dla nich to nie lada wyczyn dla mnie.

      Usuń
  5. jak tak będą sobie wisieć na balkonie to jeszcze sobie ktoś pomyśli że masz takiego małego bobaska:):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna rodzinka :) ale jak zobaczyłam te leginsy to mnie całkiem rozbroiło

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne te króliki! Handmade jest lepsze niż masówka!

    OdpowiedzUsuń