Obserwatorzy

wtorek, 28 lutego 2012

Różowy czar

Na pierwszy ogień pójdzie królik, którego zrobiłam w całości dzisiaj. Strasznie nie było. Jedynie z czym się najwięcej namęczyłam do chyba jego wypchanie. Co jak co to chyba najgorsza rzecz. Mogę zszywać takie króliki ale wypychać ich nie lubię. Czytałam na kilku blogach, że ciężko jest takim królikom coś uszyć - i w tym się zgadzam w zupełności. Ja miałam wiele pomysłów ale niestety ubranka uszyte nie wchodziły na królika. Więc trzeba było szyć partiami. No chyba że ktoś uszyje królika z idealną sylwetką to wtedy może się udać. Mój ma lekką nadwagę ale i tak jest kochany.


Tylko uszy mu jakoś zadziwiająco stoją do góry. I opaść nie chcą!

Dzisiaj tyle. Jutro post z biżuterią.

Pozdrawiam,
N.

3 komentarze: